Dlaczego warto walczyć o miłość i jak żyć z pasją: rozmowa z Dominiką Gwit

Dlaczego warto walczyć o miłość i jak żyć z pasją: rozmowa z Dominiką Gwit

Macierzyństwo zmienia wszystko — wywraca życie do góry nogami. Może dodać skrzydeł i ogrom miłości, ale też przynieść wątpliwości, a i zupełnie nowe priorytety. Właśnie o tym — o szczęściu, pasji, powrotach do pracy, zdrowym egoizmie, relacjach i odwadze, by dbać o siebie w podcaście Well Be Stories opowiada Dominika Gwit-Dunaszewska: aktorka filmowa i teatralna, osobowość medialna, która szeroką rozpoznawalność zyskała dzięki roli w filmie Katarzyny Rosłaniec „Galerianki”, prywatnie żona i mama.

Macierzyństwo zmienia wszystko

Dominika w rozmowie z Alicją Sękowska nie ukrywa, że pojawienie się synka przewróciło jej świat do góry nogami, ale w najlepszym stylu. Opowiada o porankach pełnych dinozaurów, gonitw i rodzinnej logistyki, która czasem bywa wyzwaniem, ale nigdy nie pozbawia jej domu radości.

Jednocześnie przypomina, że z chwilą narodzin dziecka zmienia się nie tylko rytm dnia, ale i definicja szczęścia. Aktorka przyznaje, że dziś nie wyobraża sobie życia bez swojego małego energicznego człowieka.

Powrót do pracy – emocje, wyrzuty sumienia i… pasja

Jednym z najmocniejszych wątków rozmowy jest opowieść o powrocie Dominiki na scenę. Wróciła, gdy jej syn miał zaledwie osiem miesięcy — i nie było to łatwe. Z jednej strony czuła miłość do teatru, który jest jej naturalnym środowiskiem, a z drugiej… Serce chciałoby być w dwóch miejscach naraz.

— Na samym początku miałam takie poczucie, że może jestem egoistką, że wracam do pracy. Ale potem tak sobie myślę: No ale szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Ja byłabym bardzo nieszczęśliwa, gdybym zdusiła siebie. Po prostu musiałam to robić. To był zdrowy egoizm. Czułam, że walczę też o siebie w tym wszystkim.

W odcinku pada wiele zdań, które mogą stać się oparciem dla innych kobiet, szczególnie tych zmagających się z poczuciem winy. Dominika wskazuje, jak ważne jest, by nie porównywać się do innych i działać zgodnie z tym, co jest dobre dla naszej rodziny, a nie dla anonimowej opinii publicznej.

Życie w trasie, czyli teatr, który daje siłę

Dominika od ośmiu lat przemierza Polskę teatralnym busem. Kochają ją widzowie, a ona — jak sama mówi — nie potrafi żyć bez sceny. W rozmowie pięknie opisuje tę wymianę energii między aktorem a publicznością, której nie da się zastąpić streamowaniem spektakli.

Mówi też, jak wygląda jej codzienność między sceną, domem a rolą mamy. O tym, że podróże bywają trudne, ale radość z pracy i bliskość rodziny sprawiają, że wszystko zaczyna układać się w harmonijną całość.

Wsparcie, które ratuje: o pomocy i odpuszczaniu

Aktorka podkreśla, jak ogromnie ważne jest proszenie o wsparcie. W ich przypadku to nianie — dwie cudowne kobiety, które stały się częścią rodzinnego życia. Dominika mówi o tym otwarcie, bez wstydu i bez idealizowania, bo macierzyństwo bez wsparcia bywa zwyczajnie niemożliwe. Jednocześnie zaznacza, że każda rodzina ma prawo żyć po swojemu, inaczej, zgodnie z własnymi potrzebami.

Dlaczego nie pokazuje synka w sieci?

Część rozmowy dotyczy bardzo aktualnego tematu: bezpieczeństwa dzieci w mediach społecznościowych. Dominika wyjaśnia, dlaczego wraz z mężem zdecydowali się nie pokazywać twarzy synka i nie ujawniać jego imienia. To świadoma decyzja, podyktowana troską o jego prywatność — teraz i w przyszłości. Mówi też o tym, że nie ocenia rodzin, które wybierają inaczej. Wierzy jedynie, że każdy ma prawo podjąć decyzję najlepszą dla swojego dziecka.

Miłość jako decyzja – o sile relacji w trudnych momentach

W rozmowie pojawia się też piękny wątek o relacji partnerskiej. Aktorka podkreśla, że przetrwanie wymagającego pierwszego roku rodzicielstwa wymagało rozmów, otwartości i zwykłej codziennej czułości.

Opowiada także o zdaniu, które jej mąż wypowiedział na początku związku i które prowadzi ich przez lata: miłość to nie tylko emocja — to także wybór, który podejmujemy każdego dnia.

Gdy scena zaskakuje. Dominika Gwit o upadkach, improwizacji i sile profesji

W teatrze zdarzają się momenty, które mogłyby śmiało wejść do podręczników… albo anegdot, które aktorzy opowiadają sobie po latach. Dominika Gwit wspomina jedną z tych sytuacji — taką, która zaczęła się niewinnie, a skończyła się improwizacyjnym maratonem i złamaną ręką koleżanki z obsady.

Podczas spektaklu granego nie na klasycznej scenie, lecz w ogromnej sali konferencyjnej hotelu, jedna z aktorek niefortunnie spadła z estrady. Nikt z grających na scenie nie widział zdarzenia, a Dominika o wypadku dowiedziała się dopiero wtedy, gdy po przerwie koleżanka wchodząca na scenę szepnęła jej, że „ta postać już nie wróci”. Karetka, złamanie w dwóch miejscach, śruby w ręce — dramat za kulisami, ale spektakl musiał iść dalej.

Aktorzy zagrali do końca, improwizując bez scenariusza, partnerki i możliwości ponownej próby. — Trzeba było odpalić gigantyczną pracę umysłową — wspomina Dominika. — Ale dograliśmy. Takie życie sceny.

Kiedy życie daje pod górkę, a scena wymaga lekkości

Choć Dominika kojarzona jest głównie z komedią i farsą, przyznaje, że wielokrotnie musiała grać, gdy prywatnie wcale nie było jej do śmiechu.

— To praca. Po prostu. Myśli krążą, ale musisz być tu i teraz, skupić się na partnerze, wykonać zadanie — mówi.

Czasem pomaga jej technika „tu i teraz”, czasem pamięć ciała, czasem zawodowa rutyna. Jedno jest pewne – scena potrafi stawiać wymagania, które hartują jak nic innego.

Dramat? Jak najbardziej! Ale komedia daje coś wyjątkowego

Choć uwielbia rozśmieszać ludzi i daje jej to ogromną satysfakcję, Dominika ma również słabość do ról dramatycznych. Z czułością wspomina pracę na planie filmu „Inni ludzie” na podstawie książki Doroty Masłowskiej, gdzie zmierzyła się z zupełnie inną emocjonalnością. — Lubię czasem przyłożyć dramatycznie — śmieje się. Jednocześnie podkreśla, że komedia daje jej coś absolutnie wyjątkowego: świadomość, że przez dwie godziny widzowie zapominają o swoich troskach.

Pasja, upór i… trzy podejścia do szkoły

Jaka była doprowadziła Dominike na scenę? Trzy razy zdawała do szkoły teatralnej. Za każdym razem bez happy endu. Zamiast czekać, postawiła na rozwój: studium aktorskie, film „Galerianki”, potem dziennikarstwo, praca w Empiku, praktyki i etat w Polskiej Agencji Prasowej, dodatkowe studia z filmoznawstwa.

A gdy dostała rolę w „Przepisie na życie”, wszystko ruszyło lawinowo: serial, praca na etacie, studia, kolejne projekty —  i zero wolnego czasu.

— To był totalny czad. Tyle naraz, że dziś sama nie wiem, jak to ogarniałam — wspomina.

W końcu postawiła wszystko na jedną kartę: egzamin eksternistyczny, dyplom aktorki zawodowej i decyzja, że to właśnie scena jest jej miejscem.

A marzenia? Dziś brzmią prosto i pięknie

Kiedy pada pytanie o marzenia, Dominika nie wymienia wielkich ról czy czerwonych dywanów. Mówi: spokój, bezpieczeństwo, zdrowie i miłość. — Jak to jest, to poradzimy sobie ze wszystkim — dodaje. I trudno o bardziej uniwersalne podsumowanie.

Rozmowa Alicji Sękowskiej z Dominiką Gwit należy do tych, po których zamyka się aplikację i zostaje z uśmiechem. Kliknij „play”, zrób sobie chwilę przerwy i zobacz, co tym razem wybrzmi najmocniej właśnie dla Ciebie.

A jeśli chcesz więcej takich rozmów – Well Be Stories czeka. To przestrzeń, w której mówimy o trosce o ciało i umysł, o relacjach, emocjach, sztuce odpuszczania i wracaniu do siebie. Poruszamy tematy self-care, intuicyjnego jedzenia, radzenia sobie z lękiem i wypaleniem, a także budowania nawyków, które realnie zmieniają codzienność. To podcast dla wszystkich, którzy szukają równowagi i chcą żyć bardziej świadomie – po swojemu. Dołącz i daj się zainspirować.

Powiązane artykuły




Zostaw komentarz




Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze video




Polecane